Wiadomości

„Liberalny Europejczyk” oskarżony o rasizm. Tłumaczy, że odreagowywał zarzuty z Facebooka

2019-03-25, Autor: Bartosz Senderek

W poniedziałek przed wrocławskim sądem ruszył proces mężczyzny, który jest oskarżony m.in. o stosowanie gróźb i znieważenie na tle narodowościowym. Oskarżony tłumaczy, że do wydarzeń miało dojść nie w wyniku jego rasistowskich poglądów, a załamania i silnego stresu, jakiego doznał po tym, gdy w Internecie ktoś opublikował jego zdjęcie i zarzucił mu rzekome molestowanie kobiet.

Reklama

Tomasz S. w sądzie przedstawił się, jako Europejczyk. Tłumaczył, że choć ma polskie obywatelstwo, w nie uznaje takiej narodowości. Mówił o swoich liberalnych poglądach, otwartości na imigrantów i poparciu dla działań Unii Europejskiej. Na ławie oskarżonych zasiadł za zdarzenia, w których trakcie miał wykrzykiwać rasistowskie uwagi w kierunku ukraińskiej obsługi wrocławskiego aquaparku, a także pracownicy stacji benzynowej o ciemnym odcieniu skóry.

Prokuratura postawiła mężczyźnie szereg zarzutów m.in. stosowanie wobec obywatelek Ukrainy gróźb i znieważanie ich na tle narodowościowym, wzywanie do przemocy na tle narodowościowym, znieważenie obywateli Polski, a także używanie wulgarnych słów i określeń, w związku z ciemnym kolorem skóry jednej z poszkodowanych. Prokurator w akcie oskarżenia podkreślał jednak, że oskarżony w momencie popełniania tych czynów mógł mieć ograniczoną zdolność do rozpoznania zdarzenia i pokierowania swoim postępowaniem.

Zasiadający na ławie oskarżonych Tomasz S. na salę sądową przyszedł i przez całą rozprawę pozostawał w nakryciu głowy. Było to możliwe, ponieważ przedstawił sądowi stosowne zaświadczenie lekarskie. Mężczyzna po odczytaniu aktu oskarżenia mówił, że nie rozumie jego treści i stawianych mu zarzutów. Zgodził się jednak na składanie wyjaśnień.

Oskarżony tłumaczył, że do opisywanych zdarzeń doszło po tym, jak jedna z użytkowniczek facebookowej grupy „Wrocław – sorry, że nie w temacie” opublikowała jego zdjęcie, publicznie oskarżając go o rzekome molestowanie w tramwaju. – Dziewczyny uważajcie na tego typa! Bezczelnie maca po tyłku, a potem udaje, że nic się nie stało – pisała wówczas internautka. Pod wpisem szybko zaczęły się pojawiać wpisy kolejnych osób, które miały rozpoznać osobę ze zdjęcia i potwierdzić, że mężczyzna dopuszczał się podobnych zachowań także w innych rejonach miasta.

Tomasz S. na etapie śledztwa przekonywał, że treści zamieszczone na Facebooku są nieprawdziwe, a sam złożył w Prokuraturze Wrocław-Krzyki doniesienie w związku z pomówieniem. Mężczyzna tłumaczył też, że publikacja jego wizerunku i późniejsze telefony z groźbami, które otrzymywał, spowodowały u niego załamanie, a to mogło być przyczyną jego agresywnego zachowania. Tłumaczył, że do awantur na stacji benzynowej i w aquaparku miało dojść po tym, jak pracownicy tych instytucji, w mniej lub bardziej bezpośredni sposób mieli nawiązywać do internetowego wpisu.

Relacjonował, że w takcie wizyty na stacji benzynowej personel odmówił mu możliwości dokonania zakupów, a ekspedientka o ciemnym odcieniu skóry wprost miała powiedzieć, że powodem jest wpis z Facebooka. – Bardzo się zdenerwowałem i z mojej strony padły wyzwiska. Nie były to wyzwiska rasistowskie. Mówiłem słowa, które mogłyby jej dopiec – tłumaczył w trakcie śledztwa, dodając, że faktycznie mógł powiedzieć wówczas do kobiety, że „wyszła z murzyńskiej d...”. – Ta osoba wykorzystuje fakt, że jest osobą bardziej chronioną przez prawo ze względu na swój ciemniejszy kolor skóry – zeznawał, tłumacząc, że często, zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej miewał kontakt z obcokrajowcami oraz osobami o innym kolorze skóry i nigdy nie miał z tym żadnego problemu.

Do drugiej awantury z udziałem oskarżonego miało dojść jakiś czas później we wrocławskim aquaparku, gdy obsługa nie chciała wpuścić go na teren basenu. Kiedy poprosił o rozmowę z przełożonym obsługującej go kasjerki, miał przyjść do niego jakiś mężczyzna bez identyfikatora. – Mówił mi, że ja cwaniakuje, kazał mi dosłownie wyp…ć – zeznawał oskarżony, dodając że podczas tej kłótni doszło do „obustronnych przepychanek słownych”. Gdy mężczyzna dowiedział się, że powodem blokady jego biletu były skargi na to, że obraził pracujące tam Ukrainki, użył wobec nich wulgarnego określenia i zasugerował, że mogą świadczyć odpłatnie stosunki seksualne.

Po przesłuchaniu oskarżonego, w poniedziałek w sądzie zeznawali biegli z zakresu psychologii i psychiatrii. Sąd zdecydował jednak o wyłączeniu jawności tej części procesu. Podczas kolejnych rozpraw swoje zeznania mają złożyć m.in. świadkowie zdarzenia i poszkodowani.

Oceń publikację: + 1 + 10 - 1 - 5

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.